transatlantyk
Annopol
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 184002.75 km
  • Km w terenie: 274.50 km (0.15%)
  • Czas na rowerze: 343d 00h 15m
  • Jeżdżę z prędkością średnią: 22.35 km/h i wcale się tym nie chwalę
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Szukaj

Moje linki

Miki

Michał Wolff

Transatlantyk stary

Transatlantyk nowy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy transatlantyk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 27 sierpnia 2013Kategoria Focus, powyżej 200 km
Dzień jedenasty
Mielno - Rozewie

Pisze Olo: „Grzejcie chłopaki. Gdzieś przed Mielnem jest podobno nieprzyjemny przejazd kolejowy. Tory niemal równolegle idą do drogi. Jeden zawodnik tam leżał”.
Dzięki Olo. W samą porę ostrzegłeś. Byliśmy przygotowani. Atakowaliśmy go z lewej strony, skręcając mocno do prawej. Jeżeli ktoś nadjechał prawą stroną jezdni, czyli normalnie – musiał mieć kłopoty.
Mijamy Mielno, wjeżdżamy na mierzeję. Paskudnie jakoś. Spać się chce. Kończy się mierzeja na szczęście. Tomek Knopik mówi, że ma dość, że jest wykończony, że nie daje rady. Kładziemy się wszyscy na piętnaście minut drzemki. Pomogło. Ruszamy potem, ale droga fatalna, jakieś betonowe płyty, dużo piasku. Nie potrafię jechać po tym szybko. Dwóch Marcinów jest już wyraźnie z przodu, potem ja, za mną niknie światło Tomka. Jakieś remonty, objazdy, dziura na dziurze. Tragedia. Błądzę i kręcę się w kółko pomimo posiadania GPS. Uff, wybrnąłem z tego. Niedługo dogoniłem Marcinów, którzy zatrzymali się nie wiem już dlaczego. Tomka nie widać. Jedziemy we trzech. Do Darłowa. Tam kawa na stacji i pędzimy dalej. Zaczynam odstawać od prowadzącej dwójki. Raz, drugi mobilizuję się i ich doganiam, ale po chwili odpuszczam. Po prostu nie dam rady. Trudno. Wyścig ma swoje prawa. Chłopaki pędzą, cały czas kalkulując, czy zdążą na dwunastą na metę. Ja kładę się na dwadzieścia minut na przystanku. Potem będzie jeszcze raz dziesięć minut. Jadę w znośnym tempie. „Komputer” cały czas pracuje i liczy, czy zdążę na dwunastą. Cały czas jest taka możliwość. Tylko trzeba jechać. Szybko jechać. Za Ustką dogania mnie autem kolega Marcina Nalazka. Ma dla mnie kanapki, banany, batony. Biorę jedynie kanapki, bo pozostałe rzeczy mam ze sobą w sporych ilościach. Ubywają kilometry. Dojeżdżam do miejscowości Wicko. Chyba 70 km do mety. No i stało się. Odcięło mi prąd. Tak mocno jak nigdy dotąd. Zszedłem z roweru, ledwo stoję na nogach, ledwo jestem w stanie podprowadzić rower pod pobliski sklep. Kupuje dwa litry soku z czarnej porzeczki, jakieś drożdżówki. Pochłaniam to powoli, siedząc na ławce przed sklepem. Powoli mijają czarne myśli, wraca trzeźwość oceny, wraca życie. Po pół godzinie wsiadam na rower i nawet jadę. Jeszcze pomału, ale czas i dostarczony organizmowi cukier robią swoje. Wróciłem do świata żywych. Rozkręcam się. Napisałem SMS, że nie zdążę na metę w wyznaczonym czasie. Jednak jadę. Dojeżdżam w okolice Żarnowca. Widzę z daleka czekających na mnie ludzi. Poznaję Michała Z. i Michała B. – kolegów z forum. Mają aparaty w rękach – będzie sesja fotograficzna. Mobilizuję się, prężę muskuły. A co, trzeba trzymać fason. Nie poznałem Michała Wolffa! Dopiero później, już w domu, patrząc na zdjęcia, zorientowałem się, że on tam też był. Zgolił wąsy. Za chwilę mam piękny zjazd w dół, a później ostatni na tej imprezie podjazd. Staję na pedałach, żwawo posuwam się do przodu. Kryzys zażegnany, a błysk fleszy dodaje sił.  Niedługo Jastrzębia Góra i męcząca, dłużąca się ostatnia prosta przed metą. I wreszcie meta. Co za radość! Wszyscy czekali na mnie z zakończeniem. Godzina i trzynaście minut po limicie czasu. Mam to w nosie. DOJECHAŁEM!!! Daniel Śmieja też mówi, żebym się żadnym limitem nie przejmował. Uścisk dłoni prezesa, statuetka, pamiątkowe zdjęcie – wszystko. Aha, satysfakcja jeszcze ogromna, ale to już taka bardziej własna. Czuję się w jakiś sposób spełniony. Zrealizowałem jedno z marzeń. Uznanie wśród wielu, wielu osób, zaskakująco wielu. Zaskakująco wielu kibiców w internecie i po drodze. Mnóstwo okazywanej sympatii i ogrom bezinteresownej pomocy.
Chwilo trwaj!
Tomek Knopik dojechał na metę około sześć godzin po mnie. Tomek, gratuluję charakteru. Wyobrażam sobie, jaką walkę ze sobą musiałeś stoczyć. Zresztą nawet nie muszę sobie wyobrażać. Ja to po prostu WIEM. Powodzenia Tomek! Dane wycieczki: Dystans : 222.00 km (0.00 km teren) Czas : 10:20 h Vsr : 21.48 km/h Podjazdy : 427 m
Vmax : 49.50 km/h Temp : 26.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa orzow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl