Poniedziałek, 26 sierpnia 2013Kategoria Focus, powyżej 300
Dzień dziesiąty
Kostrzyń - Mielno
Chyba w Osinowie Dolnym zajeżdżamy na stację benzynową, ale istniejący tam bar jest nieczynny. Dopiero świta. Pijemy kawę, jemy jakieś batony. Ruszamy dalej. W Krajniku Dolnym otwarty sklep spożywczy. Kupujemy świetne drożdżówki, a pani robi nam ekstra dwie gorące herbaty z cytryną. O, jak dobrze! Ruszamy i jedziemy sprawnie i szybko.
Pisze vilqu z Irlandii: „Widzę, że transatlantyk pędzi pełną parą, brawo, brawo. Powodzenia na ostatniej prostej”. Pisze anonimus jakiś: „Cłopaki z Calisii na treningach zagrzewali się tak: Jedziesz ziomuś, jedziesz, świeży jesteś”.
Rozbawiło mnie to do łez nieomal. Skoro jestem taki świeży, to trzeba cisnąć. Psychika sprawuje się doskonale, wyzwala pokłady energii. Tomek jedzie dzielnie. Szybko zbliżamy się do Szczecina, omijamy go szerokim łukiem. W Goleniowie na stacji Orlenu doganiamy Marcinów: Nalazka i Koseskiego. Wyruszamy stamtąd we czterech. Ja z Tomkiem mamy niedługo punkt serwisowy, Marcin z Marcinem jadą do Wolina na obiad – tam spotykamy się później i jedziemy znów we czwórkę. Heniek – przyjaciel od lat ponad pięćdziesięciu. Zostawił pracę w Pile, wyjechał dowieźć nam jedzenie i picie. Kibicuje i pomaga mi na wszystkich BBTourach, spotykamy się też czasem na imprezach kajakarskich przy piwie i piosence. „Bystrze” też ma swoją magię i wyzwala w ludziach solidarność i więź. Dzięki Heniu. W Wolinie doganiamy z Tomkiem Marcinów i wyruszamy razem we czterech. Doskonale się złożyło, że taka grupowa jazda wypadła akurat na wybrzeżu, gdzie mieliśmy wiatr w twarz.
Koło Dziwnowa następny punkt serwisowy. Mietek z forum. Królewskie żarcie. Zasadniczo było przygotowane dla mnie, bo ani Mietek, ani ja nie przewidzieliśmy wcześniej, że będzie nas czwórka, ale pozostali trzej koledzy też mieli co zjeść, a ja najadłem się do rozpuku i jeszcze na drogę kanapki, słodycze, banany zabrałem. Mietek jechał jeszcze później do apteki i dostarczał po drodze lekarstwa dla Marcina Nalazka, który miał jakieś zatrucie. Piękny gest Mieciu. Jesteś wielki.
Jedziemy po zmianach, doskonale współpracujemy, pokonujemy wiatr i kilometry. W Trzebiatowie dłuższy odpoczynek, chwila drzemki na trawniku i lecimy dalej. Mijamy Kołobrzeg, pijemy kawę w Ustroniu Morskim. Ciężko. Powieki ciążą.
Vmax : 51.10 km/h Temp : 25.0 'C
Kostrzyń - Mielno
Chyba w Osinowie Dolnym zajeżdżamy na stację benzynową, ale istniejący tam bar jest nieczynny. Dopiero świta. Pijemy kawę, jemy jakieś batony. Ruszamy dalej. W Krajniku Dolnym otwarty sklep spożywczy. Kupujemy świetne drożdżówki, a pani robi nam ekstra dwie gorące herbaty z cytryną. O, jak dobrze! Ruszamy i jedziemy sprawnie i szybko.
Pisze vilqu z Irlandii: „Widzę, że transatlantyk pędzi pełną parą, brawo, brawo. Powodzenia na ostatniej prostej”. Pisze anonimus jakiś: „Cłopaki z Calisii na treningach zagrzewali się tak: Jedziesz ziomuś, jedziesz, świeży jesteś”.
Rozbawiło mnie to do łez nieomal. Skoro jestem taki świeży, to trzeba cisnąć. Psychika sprawuje się doskonale, wyzwala pokłady energii. Tomek jedzie dzielnie. Szybko zbliżamy się do Szczecina, omijamy go szerokim łukiem. W Goleniowie na stacji Orlenu doganiamy Marcinów: Nalazka i Koseskiego. Wyruszamy stamtąd we czterech. Ja z Tomkiem mamy niedługo punkt serwisowy, Marcin z Marcinem jadą do Wolina na obiad – tam spotykamy się później i jedziemy znów we czwórkę. Heniek – przyjaciel od lat ponad pięćdziesięciu. Zostawił pracę w Pile, wyjechał dowieźć nam jedzenie i picie. Kibicuje i pomaga mi na wszystkich BBTourach, spotykamy się też czasem na imprezach kajakarskich przy piwie i piosence. „Bystrze” też ma swoją magię i wyzwala w ludziach solidarność i więź. Dzięki Heniu. W Wolinie doganiamy z Tomkiem Marcinów i wyruszamy razem we czterech. Doskonale się złożyło, że taka grupowa jazda wypadła akurat na wybrzeżu, gdzie mieliśmy wiatr w twarz.
Koło Dziwnowa następny punkt serwisowy. Mietek z forum. Królewskie żarcie. Zasadniczo było przygotowane dla mnie, bo ani Mietek, ani ja nie przewidzieliśmy wcześniej, że będzie nas czwórka, ale pozostali trzej koledzy też mieli co zjeść, a ja najadłem się do rozpuku i jeszcze na drogę kanapki, słodycze, banany zabrałem. Mietek jechał jeszcze później do apteki i dostarczał po drodze lekarstwa dla Marcina Nalazka, który miał jakieś zatrucie. Piękny gest Mieciu. Jesteś wielki.
Jedziemy po zmianach, doskonale współpracujemy, pokonujemy wiatr i kilometry. W Trzebiatowie dłuższy odpoczynek, chwila drzemki na trawniku i lecimy dalej. Mijamy Kołobrzeg, pijemy kawę w Ustroniu Morskim. Ciężko. Powieki ciążą.
Dane wycieczki:
Dystans : 362.00 km (0.00 km teren) Czas : 17:08 h Vsr : 21.13 km/h Podjazdy : 1100 m Vmax : 51.10 km/h Temp : 25.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj