Sobota, 24 sierpnia 2013Kategoria Focus, powyżej 200 km
Dzień ósmy
Idzików - Kowary
Pisze Adam: „Kobiety o Tobie z szacunkiem wzdychając piszą. Chłopy rozpytują o Focusy. Po przejechaniu mety rozpoczniesz zupełnie nowe życie … się bij, walcz, zmagaj!”
Napisałem w relacji online, że ten dzień będzie kluczowy, że innych już tu nie będzie. Wyścig wkraczał dla mnie w decydującą fazę. Żarty się kończyły. Mam opóźnienie, ale jeszcze na płaskich odcinkach mogę je zniwelować, jeszcze mogę wyprzedzić jakichś zawodników. Ciągle jadę ostatni. Dość tego. Trochę mam pecha, bo co kogoś wyprzedzę, to ten rezygnuje, a ja znów na ostatniej pozycji Dzień jednak był bardzo trudny. Chyba najtrudniejszy dla mnie. Kryzysowy. Przejechałem tylko 200 km. Dużo podjazdów – może nie takie strome, ale z dziurawą nawierzchnią: podjeżdżanie utrudnione, a o jakimkolwiek zysku na zjeździe trudno marzyć. Ręce bolą od hamowania, na dziury trzeba uważać, bo już tylko jedna dętka w zapasie i czasu szkoda. Dojechaliśmy z Marcinem do Kowar. Tu rozstajemy się na czas jakiś. Ja zostaję na noc, Marcin korzysta przez chwilę z mojej kwatery i mojego punktu serwisowego, dożywia się, myje i pędzi w noc. Znów magia forum. Robb i Ania – załatwili ten nocleg, jechali z godzinę samochodem, aby dowieźć nam gar makaronu z czymś tam, multum kanapek, słodycze, baterie do GPS. Dzięki. To był mój ostatni komfortowy nocleg na trasie. Później przez dwie noce jechałem, walcząc z limitem czasu, z wiatrem, słabościami i kto to wie z czym jeszcze.
Vmax : 48.30 km/h Temp : 25.0 'C
Idzików - Kowary
Pisze Adam: „Kobiety o Tobie z szacunkiem wzdychając piszą. Chłopy rozpytują o Focusy. Po przejechaniu mety rozpoczniesz zupełnie nowe życie … się bij, walcz, zmagaj!”
Napisałem w relacji online, że ten dzień będzie kluczowy, że innych już tu nie będzie. Wyścig wkraczał dla mnie w decydującą fazę. Żarty się kończyły. Mam opóźnienie, ale jeszcze na płaskich odcinkach mogę je zniwelować, jeszcze mogę wyprzedzić jakichś zawodników. Ciągle jadę ostatni. Dość tego. Trochę mam pecha, bo co kogoś wyprzedzę, to ten rezygnuje, a ja znów na ostatniej pozycji Dzień jednak był bardzo trudny. Chyba najtrudniejszy dla mnie. Kryzysowy. Przejechałem tylko 200 km. Dużo podjazdów – może nie takie strome, ale z dziurawą nawierzchnią: podjeżdżanie utrudnione, a o jakimkolwiek zysku na zjeździe trudno marzyć. Ręce bolą od hamowania, na dziury trzeba uważać, bo już tylko jedna dętka w zapasie i czasu szkoda. Dojechaliśmy z Marcinem do Kowar. Tu rozstajemy się na czas jakiś. Ja zostaję na noc, Marcin korzysta przez chwilę z mojej kwatery i mojego punktu serwisowego, dożywia się, myje i pędzi w noc. Znów magia forum. Robb i Ania – załatwili ten nocleg, jechali z godzinę samochodem, aby dowieźć nam gar makaronu z czymś tam, multum kanapek, słodycze, baterie do GPS. Dzięki. To był mój ostatni komfortowy nocleg na trasie. Później przez dwie noce jechałem, walcząc z limitem czasu, z wiatrem, słabościami i kto to wie z czym jeszcze.
Dane wycieczki:
Dystans : 200.00 km (0.00 km teren) Czas : 10:51 h Vsr : 18.43 km/h Podjazdy : 2783 m Vmax : 48.30 km/h Temp : 25.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj