transatlantyk
Annopol
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 180452.56 km
  • Km w terenie: 274.50 km (0.15%)
  • Czas na rowerze: 336d 11h 27m
  • Jeżdżę z prędkością średnią: 22.34 km/h i wcale się tym nie chwalę
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Szukaj

Moje linki

Miki

Michał Wolff

Transatlantyk stary

Transatlantyk nowy

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy transatlantyk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 23 sierpnia 2013Kategoria Focus, powyżej 300
Dzień siódmy

Żywiec - Idzików

Wyjeżdżam z hotelu jeszcze o szarówce. Na śniadanie zapiekanka i kawa na stacji BP. Wcześniej w hotelu dwie bułki popite wodą z bidonu. Dość biednie, ale nie czuję głodu.
Zaraz po starcie podjazd pod Ochodzitą. Trzeci raz w karierze. Ostry. W Kamesznicy nachylenie dochodzi do 18%, nawierzchnia to jakieś płyty betonowe. Nawet nie zamierzam z tym walczyć. Prowadzę rower przez jakieś pół kilometra. To już drugi, ale też ostatni raz na trasie MRDP. Szkoda jednak energii, zdrowia – nie ma się co szarpać. Do mety jeszcze ponad tysiąc kilometrów. Gdzieś na szczycie drogowskaz w lewo z napisem: „Pochodzita 1 km”.
Natychmiast wyobraźnia podsuwa „gest Kozakiewicza”. Niedoczekanie twoje – nie pochodzę, jechał będę!

Pisze Towarzysz: „Za Tobą Nalazek, Knopik, Kamm. Tuż przed Tobą Gubała”.
Pisze Eranis: „Przed Tobą fajny etap. Chłopaki jak go jechali to byli zadowoleni. Będziesz miał okazję sprawdzić, czy nie przesadzili. Ciągle jedziesz, a to ogromny sukces. Taktyka się sprawdza. Prognozy na dziś pomyślne”.
Pisze Bogdan: „Podziwiam Twoją taktykę i jej realizację. Powodzenia w dniu siódmym”.

Bogdan – przyjaciel od lat. Według moich obliczeń od lat trzydziestu sześciu. To on wypisywał peany wierszem na moją cześć. To ten sam Bogdan. Ja wprowadzałem go niegdyś w arkana kajakarstwa, on do dziś zaznajamia mnie z gitarą. Trochę na zasadzie: „sytuacja jest ciężka, ale będziemy Cię uczyć”. 
SMS-y dają mi kopa. Podjeżdżam pod Kubalonkę i pięknym zjazdem docieram do Wisły. Jadę mocno, mijam Cieszyn. Gdzieś na stacji Shella przed Raciborzem dogania mnie Marcin Nalazek z „obcym” rowerzystą. Przedstawiam się, a on mówi: wiem, wiem, transatlantyk.
O kurczę!
Z Marcinem będziemy jechać wspólnie przez dwa dni. To było dobre towarzystwo. Marcin, trochę mocniejszy niż ja, lubił prowadzić. Solidarny, uczynny. Wspieraliśmy się, głupio dowcipkując, śmiejąc się. Gdy złapałem kapcia na zjeździe, naprawiał mi to Marcin, ja asystowałem jedynie. Dzięki Marcin za te dwa dni, za jazdę po wybrzeżu, za liczne spotkania po drodze.
Etap płaski, szybki, jedziemy sprawnie. W Nysie obiad, o zmierzchu dojeżdżamy do Złotego Stoku. Znowu działa magia forum podrozerowerowe. info. Mamy punkt serwisowy. Czeka kolega o nicku bob71. Mówiąc po ludzku – Bogdan. Nie spotkaliśmy się dotychczas nigdy w rzeczywistości. Teoretycznie obcy człowiek. Chciało mu się jechać nocą do mnie i dodatkowego kolegi z jedzeniem, piciem i dobrym słowem. Piękne.
Na profilu trasy Sudety najeżone są szpikulcami podjazdów. Postanawiamy z Marcinem pokonać jeszcze dzisiaj dwa takie podjazdy, nocleg zaplanowaliśmy w Idzikowie. Dla Marcina to pierwszy cywilizowany nocleg na trasie. On z braku czasu improwizował na całej trasie, nie był przygotowany organizacyjnie, logistycznie. Trochę był zdziwiony moją organizacją i ilością ludzi pomagających mi po drodze. Wymyślił później, że w tym roku to on jedzie na taki zwiad tylko, na rozpoznanie, a następnym razem to dopiero pokaże, co potrafi. Powodzenia Marcin! Masz ogromne możliwości.
Pierwszy podjazd idzie gładziutko. Skromne nachylenie, dobra nawierzchnia – jedziemy bez trudu. Potem nawierzchnia wyszczerza swe dziury, a na zjeździe robi się bardzo trudno z powodu tych dziur. Marcin rozpędza się i już po stu chyba metrach zjazdu łapie kapcia. Naprawa chwilę trwa. Potem następny podjazd po dziurach i ostatni już zjazd. Walczę ze snem. Śpiewam starą piosenkę „Pożegnanie z morzem”. Drę się na całe gardło. Chwila dekoncentracji - dziura, kapeć. Znów naprawa. Jest chyba pierwsza w nocy. Telefon z agroturystyki: no gdzie jesteście? Już blisko, ze trzy kilometry. Dojeżdżamy w końcu.
Spać!!! Dane wycieczki: Dystans : 302.77 km (0.00 km teren) Czas : 14:52 h Vsr : 20.37 km/h Podjazdy : 2877 m
Vmax : 51.10 km/h Temp : 27.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iotaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl