Wtorek, 20 sierpnia 2013Kategoria Focus, powyżej 300
Dzień czwarty
Włodawa - Huwniki (pod Arłamowem)
Pisze aaadam: „Wytrwałości życzę oraz samych pozytywnych myśli na trasie. Bez tych rzeczy daleko nie zajedziesz. Pozdrawiam”.
Wyruszam o szóstej. Ciepły, pogodny dzień. Szybko wchodzę w dobry rytm jazdy. Pół godziny później ściągam długie ciuchy. Doganiam i wyprzedzam młodą i ładną dziewczynę na rowerze. Wymieniamy uśmiechy od ucha do ucha. Dalej środkiem drogi maszeruje bocian. Nie zląkł się zanadto, usunął się tylko na lewy skraj drogi. W końcu to on był u siebie. Dalej trzy sarny przeskakują drogę blisko przede mną. Ech, uroki ściany wschodniej.
Pisze Michał Wolff: „ Od Dorohuska do Zosina tragedia z drogami. Dalej zaczynają się świetne szosy”.
Bezcenna wiadomość. Przygotowała mnie na tragedię, a było tylko zwyczajnie źle. Jadę. Dobrze jadę. Od Zosina super droga i dobry kierunek wiatru. Upał. Dawno nie było sklepu. Wjeżdżam na podwórko. Gospodarzy nie ma. Pies na szczęście uwiązany krótko, bo chyba mnie nie polubił. Na ścianie domu kran z zimną wodą. Myję się, piję, napełniam bidony. Zbliżam się do Tomaszowa Lubelskiego, droga robi się pofalowana, zaczynają się pagórki. Przez długi czas będzie to już trwały element krajobrazu. W Tomaszowie obiad. Spotykam w restauracji dwóch sakwiarzy z Niemiec. Wymieniamy trochę kurtuazyjnych słów oraz podstawowych informacji po angielsku. Wygląda na to, że mnie zrozumieli Po obiedzie wjeżdżam w tereny znane mi z rowerowych wędrówek po Roztoczu: Lubaczów, Narol, Cieszanów.
W końcu dojeżdżam do Radymna, a już wieczorem do Przemyśla. Nocleg mam zamówiony w Huwnikach przed Arłamowem. Jeszcze dwadzieścia dwa kilometry. Dłużą się – jakieś objazdy pod koniec – jadę i jadę i dojechać nie mogę. Dojeżdżam w końcu. Bardzo dobra kwatera i standardowy wieczór: prysznic, kolacja i spać.
Vmax : 59.10 km/h Temp : 25.0 'C
Włodawa - Huwniki (pod Arłamowem)
Pisze aaadam: „Wytrwałości życzę oraz samych pozytywnych myśli na trasie. Bez tych rzeczy daleko nie zajedziesz. Pozdrawiam”.
Wyruszam o szóstej. Ciepły, pogodny dzień. Szybko wchodzę w dobry rytm jazdy. Pół godziny później ściągam długie ciuchy. Doganiam i wyprzedzam młodą i ładną dziewczynę na rowerze. Wymieniamy uśmiechy od ucha do ucha. Dalej środkiem drogi maszeruje bocian. Nie zląkł się zanadto, usunął się tylko na lewy skraj drogi. W końcu to on był u siebie. Dalej trzy sarny przeskakują drogę blisko przede mną. Ech, uroki ściany wschodniej.
Pisze Michał Wolff: „ Od Dorohuska do Zosina tragedia z drogami. Dalej zaczynają się świetne szosy”.
Bezcenna wiadomość. Przygotowała mnie na tragedię, a było tylko zwyczajnie źle. Jadę. Dobrze jadę. Od Zosina super droga i dobry kierunek wiatru. Upał. Dawno nie było sklepu. Wjeżdżam na podwórko. Gospodarzy nie ma. Pies na szczęście uwiązany krótko, bo chyba mnie nie polubił. Na ścianie domu kran z zimną wodą. Myję się, piję, napełniam bidony. Zbliżam się do Tomaszowa Lubelskiego, droga robi się pofalowana, zaczynają się pagórki. Przez długi czas będzie to już trwały element krajobrazu. W Tomaszowie obiad. Spotykam w restauracji dwóch sakwiarzy z Niemiec. Wymieniamy trochę kurtuazyjnych słów oraz podstawowych informacji po angielsku. Wygląda na to, że mnie zrozumieli Po obiedzie wjeżdżam w tereny znane mi z rowerowych wędrówek po Roztoczu: Lubaczów, Narol, Cieszanów.
W końcu dojeżdżam do Radymna, a już wieczorem do Przemyśla. Nocleg mam zamówiony w Huwnikach przed Arłamowem. Jeszcze dwadzieścia dwa kilometry. Dłużą się – jakieś objazdy pod koniec – jadę i jadę i dojechać nie mogę. Dojeżdżam w końcu. Bardzo dobra kwatera i standardowy wieczór: prysznic, kolacja i spać.
Dane wycieczki:
Dystans : 313.65 km (0.00 km teren) Czas : 13:10 h Vsr : 23.82 km/h Podjazdy : 895 m Vmax : 59.10 km/h Temp : 25.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj