Poniedziałek, 19 sierpnia 2013Kategoria Focus, powyżej 200 km
Dzień trzeci
Supraśl - Włodawa
Wyruszam dopiero o ósmej. Sen – organizm musiał dostać swoje. Rozkręcam się na ładnej, wąskiej, asfaltowej drodze przez las. Z przeciwka tnie ciężarówka z drewnem. Bez stresu. Odbił trochę w swoją prawą stronę, ale nie zwolnił ani o włos. Jakoś się zmieściłem. Na ścianie wschodniej bardzo popularna nawierzchnia wyglądała tak, jakby wymyła z niej czarną smołę, a zostały tylko poprzyklejane kamyczki mniej więcej centymetrowej średnicy. Rozkosz. Nadgarstki chcą odpaść. Mimo wszystko trzymam niezłe tempo, noga podaje, choć wiatr nie sprzyja.
Pisze Yoshko: „Dzień dobry. Od Siemiatycz będzie glanc droga oraz po południu wiatr się zmieni”.
Jasnowidz chyba. Zgadł wszystko. W Siemiatyczach obiad i ruszam dalej w lepszych już warunkach. Tempo wysokie, często 30 km/godz. Nocleg zaplanowałem we Włodawie. Jakieś 40 km wcześniej doganiają mnie Krzysiek Weszczak i Tomek Knopik. Byli na stacji benzynowej i, zobaczywszy mnie, ruszyli w pogoń. Do Włodawy jedziemy razem. Ja zostaję na nocleg, oni ruszają w noc. To był dla mnie dobry dzień. Zasiał wiarę we własne siły, w możliwość ukończenia maratonu. Rachunek był prosty: jadę już trzeci dzień. Przejechałem prawie 900 km. Nic mnie nie boli. Potrafię jechać szybko. Rower sprawny. Czegóż chcieć więcej? To się musi udać!!! Tam uwierzyłem w sukces.
Vmax : 40.70 km/h Temp : 25.0 'C
Supraśl - Włodawa
Wyruszam dopiero o ósmej. Sen – organizm musiał dostać swoje. Rozkręcam się na ładnej, wąskiej, asfaltowej drodze przez las. Z przeciwka tnie ciężarówka z drewnem. Bez stresu. Odbił trochę w swoją prawą stronę, ale nie zwolnił ani o włos. Jakoś się zmieściłem. Na ścianie wschodniej bardzo popularna nawierzchnia wyglądała tak, jakby wymyła z niej czarną smołę, a zostały tylko poprzyklejane kamyczki mniej więcej centymetrowej średnicy. Rozkosz. Nadgarstki chcą odpaść. Mimo wszystko trzymam niezłe tempo, noga podaje, choć wiatr nie sprzyja.
Pisze Yoshko: „Dzień dobry. Od Siemiatycz będzie glanc droga oraz po południu wiatr się zmieni”.
Jasnowidz chyba. Zgadł wszystko. W Siemiatyczach obiad i ruszam dalej w lepszych już warunkach. Tempo wysokie, często 30 km/godz. Nocleg zaplanowałem we Włodawie. Jakieś 40 km wcześniej doganiają mnie Krzysiek Weszczak i Tomek Knopik. Byli na stacji benzynowej i, zobaczywszy mnie, ruszyli w pogoń. Do Włodawy jedziemy razem. Ja zostaję na nocleg, oni ruszają w noc. To był dla mnie dobry dzień. Zasiał wiarę we własne siły, w możliwość ukończenia maratonu. Rachunek był prosty: jadę już trzeci dzień. Przejechałem prawie 900 km. Nic mnie nie boli. Potrafię jechać szybko. Rower sprawny. Czegóż chcieć więcej? To się musi udać!!! Tam uwierzyłem w sukces.
Dane wycieczki:
Dystans : 287.10 km (0.00 km teren) Czas : 10:40 h Vsr : 26.92 km/h Podjazdy : 626 m Vmax : 40.70 km/h Temp : 25.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj